Nie masz czasu przeczytać? Posłuchaj wersji audio!
Popełnienie przestępstwa
Pierwszym etapem było ustalenie faktu popełnienia przestępstwa, okoliczności oraz sprawcy. Śledztwem zajmował się instygator. Jeśli sprawa była uznana jako kryminalna, oskarżony trafiał do więzienia (najczęściej do lochu w ratuszu miejskim). Następnie przechodzono do drugiego etapu, czyli uzyskania przyznania się osoby podejrzanej do winy. Przyznanie się uważano za Confessio est regina probationum, czyli królową dowodów.
By móc uzyskać przyznanie się do zarzucanych czynów stosowano tortury, zwłaszcza w XVI-XVIII wieku (trzeba zaznaczyć, że były one znane w praktyce sądowej wcześniej). Nie każdego można było przesłuchać za pomocą tortur. Wyłączonymi z tej nieprzyjemności byli urzędnicy i patrycjusze miejscy, szlachta osiadła, osoby z tytułem doktora, starcy, dzieci oraz kobiety w ciąży. W sytuacji, kiedy przestępstwo było bardzo ciężkie, również te osoby były torturowane. Takim swoistym uzasadnieniem użycia tortur była m.in. próba ucieczki podejrzanego, znalezienie dowodów zbrodni, utrzymywanie kontaktu ze złoczyńcami albo pochwalenie przez daną osobę popełnionego przestępstwa.
Proces i wyrok
Oskarżycielem był instygator albo pokrzywdzony. W sądzie pojawiali się obrońcy, zazwyczaj z wyboru (z urzędu wyznaczano obrońców dla dzieci, kobiet oraz starców). Następnie nadchodził czas stosowania tortur i „dobrowolnego” wyciągnięcia od skazanego przyznania się do winy.
W księgach kryminalnych możemy spotkać się z bardzo częstym użyciem tego słowa na końcu opisu danej sprawy kryminalnej. Po zakończonych torturach jeszcze raz wymagano, by osoba przyznała się do winy. Dowodami w takich sprawach były najczęściej zeznania świadków lub innych osób. Wyrok sporządzany był na piśmie i ogłaszany. W czasach nowożytnych można było odwołać się od wyroku, ale trzeba było zrobić to ustnie i od razu po ogłoszeniu wyroku.
Ogólny podział kar
Kara w prawie magdeburskim miała służyć zachowaniu bezpieczeństwa, dać satysfakcję pokrzywdzonemu oraz odstraszeniu. Zauważyć można także wymiar religijny, ponieważ służyła jako element przebłagania Boga oraz chroniła osobę skazaną od kary wiecznej.
Bartłomiej Groicki – krakowski znawca praw żyjący w XVI wieku – wypowiadał się na ten temat następująco:
To i sędziemu jest rzecz bezpieczniejsza i pospólstwu użyteczniejsza, gdy zły człowiek za swój uczynek bywa karan. Albowiem tu się zstawa bożej wolej dosyć, który każe złego gładzić z pośrzodku dobrych; zstawia się i prawu pisanemu dosyć, które toż rozkazuje, przez to się pokój pospolity mnoży; i samemu to złoczyńcy bywa zdrowiej, gdy przez to czesne karanie wiecznego uchodzi.
Stosowane kary można podzielić na: karę śmierci (ścięcie, powieszenie, utopienie, spalenie, zakopanie w ziemi, łamanie kołem, przebicie kołem, wplecenie w koło, rozerwanie na części, zawieszenie na haku za żebro, ćwiartowanie oraz wbicie na pal), karę cielesną, karę na honorze, karę infamii oraz banicji, karę majątkową publiczną (konfiskata majątku), karę majątkową prywatną (tzw. mulkta) oraz karę wieży (więzienie).
W tym artykule nie będę wnikać w kwestię dokładnego podziału wszelkich kar, wypisałem jednak te, które były najczęściej stosowane w praktyce sądów miejskich. Interesującą kwestią są kary odzwierciedlające np. spalenie na stosie podpalacza i fałszerza monet (ten ostatni w związku z wytopieniem metalu).
Kara śmierci i miejsca straceń
Przesłuchania wraz z torturami odbywały się w specjalnej izbie. W języku staropolskim miejsce to nazywało się „męczennicą”. Pomieszczenia takie były najczęściej małe i pozbawione okien. Witold Maisel o izbie tortur pisał:
Wymieniane w rachunkach węgielki służyły do wykadzania izby, w której, z braku wentylacji, panował zapewne nieznośny zaduch. Nieopodal znajdowała się także specjalnie wydzielona loża sądowa dla urzędników i pisarza sądowego. Tortury stosowano do 1776 roku, kiedy to sejm polski uchwalił zakaz ich stosowania.
Większość kar odbywała się w jednym miejscu w mieście w tzw. miejscu straceń. W prawach pisanych nie ma podanych dokładnych lokalizacji takiego miejsca. Stała tam szubienica wraz z innymi narzędziami.
Szubienica stanowi najstarsze narzędzie do wykonywania kar śmierci w Polsce. Murowane szubienice posiadały większe miasta w kraju. Były one lokalizowane poza murami miejskimi i składały się z dwóch części. Pierwsza to kamienna, głęboka studnia o średnicy ok. 5 metrów. Wystawała ona do 4 metrów nad powierzchnię i była nakryta drewnianą platformą, na której dokonywano egzekucji. W wewnętrznej części naziemnej znajdowały się schody, po których kat prowadził skazanego. Wspominana studnia służyła do wrzucania ciał oraz szkieletów ludzi powieszonych na szubienicy (ciała najczęściej musiały zostać na niej aż do całkowitego rozkładu).
Druga część szubienicy to kilka murowanych albo drewnianych słupów połączonych ze sobą poziomymi belkami, na których wieszano skazanych. Ta kara śmierci zaliczała się do kar hańbiących.
Miecz katowski, wbijanie na pal, łamanie kołem
Miecz katowski służył do wykonywania kary śmierci poprzez ścięcie. Był to miecz oburęczny, na końcu płaski, niezakończony szpicem jak miecze bojowe. Był odpowiednio wyważony, by zwiększyć skuteczność odcięcia głowy skazanemu. Kara ta najczęściej nie wglądała jak na większości filmów, czyli położenie głowy skazanego na pniaku i w takiej pozycji obcięcie jej przez kata (tak mogła wyglądać kara ścięcia za pomocą topora katowskiego, który miał zaokrąglone ostrze). W rzeczywistości osoba skazana albo siedziała, albo klęczała przed katem. Egzekutor znajdował się za skazanym i w takiej pozycji ścinał głowę ofierze.
Karę wbijania na pal stosowano np. w Poznaniu i w Krakowie. Używano do tego naostrzonego drewnianego pala, a przestępcę wciągano na niego przy użyciu wołów lub koni zaprzężonych do nóg skazańca.
Kolejną formą kary było łamanie kołem. Zazwyczaj używano do tego celu zwyczajnego koła od wozu. Egzekucja polegała na rzucaniu kołem bezpośrednio na ciało skazanego, które było rozłożone na drewnianej belce lub drabinie. Efektem było łamanie kości i zmiażdżenie organów wewnętrznych. Kat najczęściej wykonywał tę karę zaczynając od nóg, kończąc na głowie ofiary, by cierpienia skazanego trwały dłużej. Na koniec wplatano ciało ofiary w koło używane podczas kary i wystawiano na widok publiczny.
Garota służyła do zadania powolnej śmierci poprzez uduszenie. Urządzenie składało się z żelaznej obręczy na szyję oraz obrotowej śruby, która była przytwierdzona do szyi skazanego. Kat dokręcał śrubę powodując zaciśnięcie obręczy.
Kary cielesne
Prawo miejskie znało karę cielesną jako próbę odstraszenia przestępcy, sprawienia, by nie popadł w recydywę. Karę taką wykonywano z kolei w centrum miasta, na rynku, albo najważniejszych ulicach. Zaliczała się do niej chłosta i była karą na honorze. Specyficznym rodzajem chłosty był tzw. „biskup”, czyli chłosta na pniu.
Najbardziej popularnym miejscem znajdującym się na rynkach miast i wsi był pręgierz. Był to drewniany albo murowany kamienny słup/kolumna, do którego przywiązywano skazanego. Pręgierz pojawia się w wilkierzach takich miast jak Malbork, Kraków, Toruń, Chełmno oraz Gdańsk. Autor „Kazań gnieźnieńskich” pisał: Świętego Bartłomieja kazał jest był na pronge zawiesić a miotłami ji bić, czyli narzędzie to znane musiało być już w XIV wieku.
Pręgierz
Obok szubienicy to właśnie pręgierz jest najstarszym narzędziem do wykonywania kar w Polsce. Miasta bogatsze posiadały pręgierze kamienne, bardzo często pięknie zdobione. Pręgierze można podzielić na trzy kategorie: pręgierz zwykły (drewniany lub kamienny, przypominał swą konstrukcją murowane szubienice, najczęściej na szczycie kolumny znajdował się wizerunek kata), pręgierz dwukondygnacyjny (ten z kolei rodzaj składał się z pręgierza prostego oraz drugiej kolumny na kamiennym podeście otoczonym balustradą albo klatką, w której umieszczano skazanych), pręgierz przyścienny (funkcję słupa pełniła ściana budynku, poniżej znajdowała się platforma, na której stał skazany).
Wyświecenie z miasta (inaczej relegacja). Kara ta zaczynała się od złożeniu przysięgi pokoju dla miasta, następnie następowała kara chłosty przy pręgierzu, czasami połączona z ucięciem ucha albo piętnowaniem skazanego. Później następowało wyprowadzenie skazanego z miasta, miało to charakter pochodu hańbiącego, ponieważ odbywało się przy zapalonych czarnych pochodniach (stąd też wyświecenie). Skazanemu dawano do ręki słomę, którą pod miastem palono.
A co z honorem?
W tekstach znaleźć można informacje o nierządnicach ubranych w drewniane spódnice skazanych na zamiatanie ulic i rynku miasta we Wrocławiu. W Gdańsku z kolei osoby skazane na tę karę miały ciągnąć wóz ze śmieciami. Kara na honorze to także roboty publiczne.
Kuna to najczęściej wykorzystywane narzędzie do wystawiania skazanego na widok publiczny. Składało się z dwóch żelaznych obręczy przytwierdzonych łańcuchem do np. pręgierza, kościoła, albo ratusza. Taką obręcz zakładano skazanemu na szyję i zamykano kłódką. Osoby odbywające tę karę miały na sobie często zakładane łupy albo kartki z informacją o popełnionym przestępstwie. Ciekawe jest to, że stosowano tę karę chętnie w czasie dni targowych w mieście albo świąt, kiedy było gwarno. Chodziło o to, by osoba skazana narażona była na kpiny ze strony gawiedzi. W kierunku zakutego w kuny ludzie ciskali kamienie albo zgniłe jedzenie. Autentyczne kuny zachowały się przy bocznym portalu kościoła Mariackiego w Krakowie.
Do kar można zaliczyć także pokuty publiczne, które odbywały się najczęściej w kościele przed ołtarzem albo samym budynkiem. W drugim przypadku skazany zakuwany był w kuny. Interesującą karą tzw. „na skórze” była kara obcięcia włosów. Do innych tego typu kar zaliczyć można odwołanie oszczerstw lub obelgi (w tym samym miejscu) i obnoszenie kamieni hańbiących (zakładane na szyje).
Dawne więziennictwo
Kara więzienia wykonywana była albo w ratuszu albo w specjalnych wieżach więziennych, które dzieliły się na dwie części. W Krakowie znajdowały się na Wawelu: w wieży Złodziejskiej przetrzymywano złodziei pospolitych z kolei Senatorska (tzw. Lubranka) przeznaczona była dla szlachetnie urodzonych. Wieża składała się z dwóch części – dolnej oraz górnej. Pierwsza znajdowała się poniżej poziomu gruntu, brakowało tam okien, drzwi oraz przewodów kominowych. Skazanych umieszczano w wieży dolnej za pomocą lin, opuszczając ich przez otwór w podłodze. Z kolei górna wieża posiadała cele wraz z kominkami oraz oknami zapewniając lepsze warunki.
Prawo miejskie nie uległo większym zmianom do końca XVII wieku. Jednak warto zauważyć, że zrezygnowano z winy zwierząt (co wcześniej było oczywiste. Sądy prowadziły sprawy w których skazane były zwierzęta). Zaniechano np. kary utopienia w worku. Ogromna nierówność społeczna, która wtedy występowała była bardzo widoczna.
Uprzywilejowani przestępcy mający wysokie stanowiska w społeczeństwie byli o wiele lepiej traktowani niż biedniejsi popełniający podobne wykroczenia. Czasem byli całkowicie uniewinniani. Problem zaczął być widoczny w drugiej połowie XVII wieku, kiedy nastąpiło ogólne nieposzanowanie przepisów prawa, urządzano samowolne zajady oraz podważano stanowisko Trybunału Koronnego.
red. BG
Bibliografia:
- Groicki B., Porządek sądów y sspraw Mieyskich Prawa Maydeburkiego, Kraków 1562.
- Kracik J., Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie, Kraków 1986.
- Łykak A., Dawne narzędzia kar i tortur, Warszawa 1998.
- Maisel W., Archeologia prawna Polski, Warszawa 1982.
- Maisel W., Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961.
- Uruszczak W., Historia państwa i prawa Polskiego, Warszawa 2013.
- Wałęga S., O katach, hyclach i oprawcach w dawnym Toruniu, „Rocznik Toruński”, T. X, Toruń 1975.