Z sądów ''Kurjer warszawski'' nr 1/1901
Z sądów
Ponury widok przedstawiała na schyłku ostatniego dnia wieku minionego sala II-go wydziału karnego tutejszego sądu okrągowego. Na ławie oskarżonych zasiadła niemłoda 49 letnia mieszkanka wsi Kłudno, w gminie Grodzisk, Katarzyna Jankowska, i błędnem okiem wodziła po sali, gdzie na prezydjum zasiadł komplet wyrokujący sędziów, a na ławach, w głębi, grono świadków. Na miejsce, na którem za chwilę ma usłyszeć wyrok potępiający, zaprowadzily podsądną ciemnota, zezwierzęcenie widoczne z przygasłych oczu, oraz chęć łatwego zarobku. Rozprawy sądowe dają słuchaczowi w głównych zarysach taki obraz występku. Około północy w piękną i gwiaździstą noc czerwcową włościanin wsi Bieniewice w pow. błońskim, Jan Szymański usłyszał jakiś szelest w pszenicy, zaintrygowany zboczył z drogi i zaczął szukać przyczyny szelestu; poszukiwania te wkrótce zostały uwieńczone odnalezieniem kilkatygodniowego dziecka. Wieśniak odniósł dziecko do miejscowego wójta oznajmiając, iż znalazł je w pszenicy i gdyby maleństwo ztamdąd nie zabrał, napewno by je zjadły ,,komary ”. Wójt zaopiekował się dzieckiem i oddał je na wychowanie włościance tejże wsi Antoninie Kołtuniakowej, u której niemowlę pomimo wszelkich starań po upływie trzech tygodni zmarło. W dzień śmierci dziecka do wójtag miny Pass w pow. błońskim zjawiła się mieszkanka Warszawy Antonina Bogusławska i oznajmiła, iż w końcu czerwca nieprawe swe dziecię oddała przed szpitalem Dzieciątka Jezus nieznanej kobiecie na wychowanie. Kobieta ta podawała się za Marjannę Stępniakową, zamieszkałą w gminie Pass. Wójt oprowadził Bogusławską po mieszkaniach kobiet biorących dzieci na wychowanie aż biedna matka poznała w mieszkaniu Kołtuniakowej zwłoki swego dziecka a w osobie Jankowskiej ową pseudo Stępniakową. Władza sądowa pociągnęła Jankowską do odpowiedzialności sądowej pod zarzutem pozostawienia dziecka Bogusławskiej bez opieki w miejscu odludnem. Podsądna tłumaczyła swój postępek zresztą całkiem gołosłownie, wyraźnem życzeniem matki, która ją prosiła o zgładzenie ze świata dziecięcia, następnie zaś uniewinnić się chciała, dowodząc iż dziecko podrzuciła tylko, wiedząc, iż przechodzący tamtędy Szymański na pewno je przygarnie. Sąd skazał Jankowską na 3 ½ lat więzienia.
W.T.