Social Media

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Czołgi starożytności, czyli rola słoni bojowych w bitwach doby antyku (część 2)

Niniejsza praca, dotycząca wykorzystania słoni bojowych w dobie antyku, ma charakter chronologiczny i obejmuje tylko wybrane bitwy świata grecko-rzymskiego w latach 331-46 p.n.e. Z racji, że materiał źródłowy oraz literatura przedmiotu dla jednych potyczek jest bardzo bogata, a dla innych mniej, podane informacje ograniczają się do najważniejszych dla niniejszej pracy treści. Z tego względu obszerność opisów poszczególnych bitew jest nierównomierna. Pierwsza część pracy przybliża postać słonia bojowego, czyli m.in. pochodzenie, uzbrojenie i szkolenie. Główny człon, oparty o źródła i literaturę, traktuje o bitwach, w których brały udział słonie. W partii końcowej znajduje się zestawienie sposobów neutralizowania tych zwierząt przez przeciwnika. Artykuł w głównej mierze opiera się na dziełach Polibiusza i Appiana z Aleksandrii.

Nie masz czasu przeczytać? Posłuchaj wersji audio!

I wojna punicka (264-241 p.n.e.)

Bitwa pod Akragas (Agrygent) z 261 r. p.n.e. była jedną z pierwszych starć I wojny punickiej i pierwszą, podczas którego Kartagińczycy wykorzystali słonie do walki. Miasto Agrygent było oblegane przez Rzymian. Dowódcą obrony był Hannibal, który wysyłał do Kartaginy posłów z prośbą o pomoc. Kartagińczycy załadowali na statki żołnierzy i słonie, a następnie wysłali je na Sycylię do drugiego z wodzów, Hannona, który zebrał wszystkie wojska w Heraklei. Stamtąd ruszył na Akragas. Jak podaje Polibiusz, wiódł ze sobą 50 słoni. Kiedy w trakcie bitwy Rzymianie zmusili najemników kartagińskich do ucieczki, Ci wpadli na słonie stojące w szeregu za nimi. Doprowadziło to do zamętu w wojsku Punijczyków. Wszyscy zaczęli się cofać, niektórzy, przypłacając to życiem pod potężnymi nogami słoni, inni zdołali się schronić Heraklei. Rzymianie zdobyli cały tabor oraz przeważającą cześć słoni. Podczas gdy zwycięzcy świętowali bądź odpoczywali po bitwie, Hannibal wraz z najemnymi wojskami pod osłoną nocy uszedł z miasta. Na drugi dzień, widząc, że nikt nie stawia oporu, Rzymianie weszli do miasta i je splądrowali.

Rekonstrukcja starożytnej Kartaginy, domena publiczna

Rzymianie przenieśli teatr działań wojennych z południa Płw. Apenińskiego najpierw na morze, a potem do Afryki. Rozpoczęli od oblężenia Aspis, które wkrótce zdobyto. Kartagińczycy, widząc, że najeźdźcy szykują się na dłuższy pobyt, postanowili wybrać wodzów – Hazdrubala (syna Hannona) oraz Bostara i Hamilkara. Kiedy Marek Attyliusz Regulus rozpoczął oblężenie Adys (255 r. p.n.e.), Kartagińczycy, idąc na pomoc miastu, rozłożyli się obozem na wzgórzu. Z jednej strony górowali nad pozycją przeciwnika, ale z drugiej wybrany teren uniemożliwiał skuteczny atak jednostkom, w których Kartagińczycy pokładali nadzieje. Przeciwnik tę sposobność wykorzystał, albowiem:

wodzowie rzymscy, wiedząc z doświadczenia, że najczynniejsza i najgroźniejsza część siły bojowej przeciwnika stała się bezużyteczna z powodu nieodpowiedniego terenu, nie czekali, aż wrogowie zejdą na równinę, aby ustawić się w szyku; raczej korzystając z odpowiedniej dla siebie chwili, o świcie z obu stron podeszli od wzgórza. Otóż jeźdźcy i słonie były Kartagińczykom zupełnie nieprzydatne; lecz zaciężni żołnierze bardzo dzielnie i ochoczo stanęli do obrony i zmusili pierwszy legion do cofnięcia się i ucieczki […] słonie więc z jeźdźcami, gdy tylko dotarły do równiny, bezpiecznie się oddaliły.

Bitwę wygrali Rzymianie, którzy następnie zdobyli miasto Tunes, znajdujące się w dogodnym dla nich miejscu, bowiem zagrażało Kartaginie. Polibiusz zaznaczył w swoim dziele, że to nie dzięki przewadze Rzymian Kartagińczycy przegrali bitwę, tylko z powodu złych decyzji podjętych przez własnych dowódców.

Antioch III Wielki, domena publiczna

Aspis (255 r. p.n.e.)

Wyżej przytoczone przez Polibiusza słowa wypowiedział niejaki Ksantippos z Lacedemonu. Przekonał kartagińskie dowództwo, żeby oddali pod jego komendę wojsko, ci zaś na to przystali. Ksantippos wyprowadził powierzone sobie wojsko i zaczął je szkolić. Rzymianie, widząc przygotowania Kartagińczyków, pomni wcześniejszych zwycięstw, tym chętniej chcieli zmierzyć się z wrogiem. Tak też się stało, tylko że Rzymianie z pewnością nie spodziewali się tego, co za chwilę miało nastąpić. Lacedemończyk, zostawszy doradcą wodza kartagińskiego, polecił, aby bitwę rozegrać na równinie. Argumentował to tym, iż skoro największą siłę Punijczyków stanowią słonie i konnica, to teren musi sprzyjać jak najefektywniejszemu wykorzystaniu tychże jednostek. Do takiego, a nie innego wyniku bitwy przyczynił się sam wódz rzymski. Regulus wyszedł z założenia, że jeden zwarty, głęboki ludzki szaniec skuteczniej zatrzyma szarże słoni niż legioniści ustawieni w szachownicę. Ten błąd kosztował wiele, ponieważ ułatwił rozpędzonym zwierzętom miażdżenie i deptanie stłoczonych ludzi. Zatem nauki Ksantipposa przyniosły bardzo zadowalające efekty, bowiem Rzymianie starcie pod Aspis przegrali. Marek Regulus dostał się do niewoli, w której wkrótce zmarł. Jak podaje dalej Polibiusz, Ksantippos, postępując rozważnie, odpłynął z powrotem do Lacedemonu, bowiem niezwykłe czyny szybko wzbudzają u innych zawiść. Kiedy wieść o przegranej pod Aspis dotarła do Rzymu, Ci natychmiast zabrali się do przygotowania akcji ratunkowych ocalałych, którzy schronili się w Aspis, a którego to miasta Kartagińczycy nie mogli zdobyć. Próby odbudowania floty kończyły się fiaskiem, ponieważ za każdym razem po wypłynięciu na morze, gwałtowne burze niszczyły ogromną cześć statków. Po tych wydarzeniach Rzymianie podupadli na duchu. Inaczej sprawa się miała z ich oponentami, jak to opisał autor Dziejów.

Wskutek wspomnianych wypadków położenie Kartagińczyków znowu pomyślniej się ukształtowało; bo nad morzem bezspornie panowali po usunięciu się Rzymian, a co do sił lądowych żywili wielkie nadzieje, które też były uzasadnione. Wszak po rozszerzeniu się wieści o bitwie w Libii, że słonie rozerwały szeregi i zgładziły mnóstwo żołnierzy, Rzymian ogarnął taki strach przed słoniami, że przez cztery lata z kolei po opisanych tu czasach wprawdzie nieraz na obszarze Lilybaeum, nieraz też na obszarze Selinuntu stali naprzeciw nieprzyjaciół w odległości pięciu lub sześciu stadiów, nigdy jednak nie odważali się rozpoczynać walki ani nawet zejść na równinę z obawy przed atakiem słoni.

Rzymska statuetka słonia bojowego, domena publiczna

Pewność siebie rzymskie wojska odzyskały po starciu pod Panormos (250 r. p.n.e.). Do bitwy doszło, kiedy wódz kartagiński, Hazdrubal, dowiedział się, że jeden z konsulów z połową armii wrócił do Italii, a drugi został i przebywa w Panormos. Kartagińczyk udał się na terytorium tegoż miasta, gdzie sprowokował konsula Cecyliusza Metellusa Denterę do bitwy. Przyczyna klęski została opisana przez wielokrotnie wspominanego już Polibiusza.

W miarę jak ich bój stawał się poważniejszy, kierowcy słoni, którzy w oczach Hazdrubala chcieli się wyróżnić i na własną rękę odnieść zwycięstwo, wszyscy ruszyli na rzymskich harcowników, zmusili ich bez trudu do odwrotu i ścigali aż do rowu. Gdy jednak nadbiegające zwierzęta ranione były przez łuczników, którzy strzelali z muru, a jednocześnie świeże wojska stojące przed rowem raziły je skutecznymi i gęsto latającymi dzirytami i lancami, wpadły one rychło w zamęt pod wpływem licznych pocisków i ran, odwróciły się i rzuciły na własnych ludzi, tratując poszczególnych i zabijając, a szyki ich mącąc i rozrywając […] Cecyliusz […] słoni wraz z ich indami wziął dziesięć; pozostałe, które zrzuciły indów, kazał jeźdźcom po bitwie razem spędzić i wszystkie dostał w swą moc.

Widać zatem, że do niepowodzenia przyczyniły się egoistyczne pobudki kornaków (indów), chociaż pojawiały się głosy, że to sam Hazdrubal nierozważnie miał kazać indom atakować umocnienia. Schwytane przez Rzymian słonie, trafiły na arenę tylko po to, by ku uciesze zebranych, zostać zmasakrowane. Hazdrubal także nie skończył lepiej niż nieszczęsne zwierzęta, ponieważ wyrokiem Trybunały Stu Czterech został skazany na śmierć w męczarniach. Niewątpliwie to zwycięstwo dodało otuchy Rzymianom i nadzieję na dalsze sukcesy.

Bitwa pod Tapsus, domena publiczna

Słonie Hannibala

Postać Hannibala Barkasa i dzieje II wojny punickiej w powszechnej świadomości najbardziej kojarzą się z wojennym wykorzystaniem słoni. Dzięki Polibiuszowi posiadamy szczegółowy opis prawdopodobnie najtrudniejszego wyzwania, przed którym musiał stanąć wódz, mający w swej armii te potężne zwierzęta. Mowa o przeprawie przez rzekę Rodan (218 r. p.n.e.) w Hiszpanii. Technikę, jaką zastosował Hannibal, dzisiaj porównalibyśmy do sposobu działania promu na rzece. Nikt lepiej nie odda tego, jak to dokładnie wyglądało niż sam autor opisu.

Zbudowawszy większą liczbę masywnych tratew – sprzęgli mocno dwie z nich razem i obie mające łącznie szerokości około pięćdziesięciu stóp wgłębili w ziemię, tam, gdzie się wchodziło do rzeki. Z tym inne od zewnątrz razem sprzęgali i spajali, wydłużając strukturę mostu coraz dalej w głąb rzeki. Bok od strony prądu ubezpieczali ciągnącymi się z lądu linami, które przywiązywali do rosnących na brzegu drzew, ażeby całe dzieło mocno stało i nie było unoszone z prądem rzeki. Skoro cały ten wysunięty w rzekę most pociągnęli na długość około dwóch pletrów, dołączyli następnie do ostatnich tratew dwie o specjalnej budowie [największe], które ze sobą były rozciąć. Do tych przyczepili więcej lin, za pomocą których holujące je łodzie miały nie dopuścić, aby prąd rzeki je poniósł, i przemocą zatrzymując je przeciw prądowi – przewieźć i przeprawić na nich zwierzęta. Potem moc ziemi nanieśli na wszystkie tratwy, aż ten nasyp wyrównał tor, który z drogą wiodącą z lądu do miejsca przeprawy tworzył jedną płaszczyznę i miał tę samą barwę. Ponieważ zaś zwierzęta przyzwyczajone są zawsze iść posłusznie za swymi kierowcami aż do wody, ale wejść do wody nie mają już odwagi, więc poprowadzili je przez ten nasyp, ustawiwszy na czele dwie samice, za którymi poszła reszta zwierząt. Skoro zaś dostawili je do ostatnich tratew, przecięli więzy, którymi te były przywiązane do innych, naciągnęli łodziami liny, i szybko oderwali od nasypu zwierzęta oraz tratwy, które je niosły.

Oczywiście nie obyło się bez problemów. Niektóre słonie, z racji znalezienia się w niezwykłej sytuacji, wystraszone zeskakiwały do wody, co kończyło się źle dla ich woźniców, którzy ginęli. Natomiast same zwierzęta, radząc sobie z otaczającą je wodą, przeżyły.

Hannibal Barkas, domena publiczna

Przeprawiwszy się przez Rodan, Hannibal ruszył przez Alpy do Italii. Na ten temat powstało wiele prac, szczegółowo analizujących każdy aspekt tego niezwykłego marszu. Barkas poprowadził przez te najwyższe europejskie góry, obok piechoty i jazdy, 37 słoni. W kwestii ile zwierząt tę wyprawę przeżyło, nie ma podanych konkretnych liczb. Pewne uogólnienia padają w kontekście bitwy nad Trebią (218 r. p.n.e.). Starcie między Hannibalem a rzymskim konsulem Tyberiuszem Semproniuszem Longusem zakończyło się zwycięstwem Punijczyka. Słonie brały udział w tej bitwie, a zatem musiały przeżyć mroźną wędrówkę. Ustawione na skrzydłach szyku bojowego, zmusiły do ucieczki oddziały Tyberiusza. Radość ze zwycięstwa wśród Kartagińczyków szybko zniknęła, kiedy przyszły ulewy i śnieżyce. Polibiusz podaje, że słonie, za wyjątkiem jednego, wyginęły. Ten, który przeżył, imieniem Syriusz, służył do noszenia na grzbiecie wodza i robienia wrażenia na ludności podczas wkraczania do miast. Wzmianka o nim pojawia się w Dziejach przy okazji przeprawy wojsk kartagińskich przez bagniste tereny doliny Arno, podczas której Hannibal stracił oko.

Kiedy Rzym zmagał się z Kartaginą, we wschodniej części Morza Śródziemnego wojnę o Celesyrię toczyli Antioch III Wielki i Ptolemeusz Filopator. Seleukida przybył pod Rafię (217 r. p.n.e.) z armią, w której miał 102 słonie. Lagida natomiast, miał ich niewiele mniej, bowiem 73. Dzięki przekazowi Polibiusza posiadamy wspaniały opis walki słoni.

Sposób walki słoni jest następujący: splatają i wsadzają jeden w drugiego swe kły i pchają z całych sił, spierając się o miejsce, aż silniejszy zwycięży i trąbę drugiego odsunie na bok. A skoro raz do zachwianego przeciwnika dobierze się do boku, zadaje mu rany kłami, jak byki rogami.

Kolaż - Grafika Komputerowa - Projekt Ksti

Co więcej, autor przekazał informacje na temat natury tych zwierząt. Słonie, które przyprowadził Ptolemeusz, a były to słonie libijskie, stchórzyły przed walką, ponieważ ich indyjscy kuzyni wydzielali woń i głos, których te pierwsze nie mogły znieść. Dodatkowo słonie Antiocha były większe, co jeszcze bardziej spotęgowało strach zwierząt Lagidy. Te ostatnie w popłochu zwróciły się w stronę własnych szeregów, rozbijając je, z czego skorzystał Antioch. Mimo iż słonie Seleukidy, pod wodzą „elefantarchy” Filipa, spisały się wyśmienicie, to nie udało mu się wyjść zwycięsko z bitwy. Oskrzydlony przez egipską konnicę i zaatakowany od tyłu Antioch z bitwy wyszedł na tarczy. Lagidzi jeszcze przez 17 lat mieli w posiadaniu Celesyrię.

Trzecia część zostanie opublikowana 07.12.2023
red. BG, KDS

Bibliografia (odnosi się do wszystkich części)

Źródła:

  • Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, t. I, przeł., oprac. i wstępem opatrzył L. Piotrowicz, Wrocław 2004
  • Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, II, przeł., oprac. i wstępem opatrzył L. Piotrowicz, Wrocław 2004.
  • Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, III, przeł., oprac. i wstępem opatrzył L. Piotrowicz, Wrocław 2004.
  • Flawiusz Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego, przeł. H. Gesztoft-Gasztold, wstępem i komentarzem opatrzył J. Wolski, Wrocław 2004.
  • Plutarch z Cheronei, Żywoty sławnych mężów (z żywotów równoległych), t. 1, przeł. i oprac. Brożek, Wrocław 2004.
  • Poliajnos, Podstępy wojenne, przeł., wstępem i przypisami opatrzyła Małgorzata Borowska, Warszawa 2003.
  • Polibiusz, Dzieje, t. I, przeł., oprac. i wstępem opatrzył S. Hammer, Wrocław 2005.
  • Polibiusz, Dzieje, t. II, przeł. S. Hammer i M. Brożek, przypisami opatrzył J. Wolski, Wrocław 2005.
  • Salustiusz, Wojna z Jugurtą, przeł.ł i wstępem opatrzył K. Kumaniecki, Wrocław 2006.

Opracowania:

  • Charles-Picard G., Hannibal, Warszawa 1971.
  • Chrzanowski W., Pyrrus, król Epiru, Kraków 1996.
  • Dąbrowa, E., Gaugamela 331 p.n.e., Warszawa 2010.
  • Delbrück H., Antyczna sztuka wojenna. Persja-Grecja-Macedonia, t. I, Oświęcim 2012.
  • Delbrück H., Antyczna sztuka wojenna. Republika rzymska, t. II, Oświęcim 2018.
  • Gazda D., Wojny domowe w imperium rzymskim, Warszawa 2008.
  • Green P., Aleksander Wielki. Biografia, Warszawa 2004.
  • Kęciek K., Benewent 275 p.n.e., Warszawa 2001.
  • Kęciek K., Dzieje Kartagińczyków. Historia nie zawsze ortodoksyjna, Warszawa 2003.
  • Kęciek K., Magnezja 190 p.n.e., Warszawa 2003.
  • Lach G., Ipsos 301 p.n.e., Warszawa 2014.
  • Lancel S., Hannibal, Warszawa 2001.
  • Lazenby J.F., Wojna Hannibala. Historia militarna drugiej wojny punickiej, Oświęcim 2018.
  • Nowaczyk B., Kartagina 149-146 p.n.e., Warszawa 2008.
  • Radziejewski P., Słonie bojowe, 24.01.2007, [online], https://www.histurion.pl/historia/starozytnosc/starozytnosc_ogolnie/slonie_bojowe.html (dostęp: 07.01.2022 r.).
  • Piekarski M., Hydaspes 326 p.n.e., Ożarów Mazowiecki 2019.
  • Walter G., Cezar, Warszawa 2006.
Korektor: Ewelina Powierska

korektorka, autorka tekstów, transkrybent. Interesuje się historią XX wieku (II wojna światowa), ale także, na przestrzeni wieków, historią innych kontynentów. Miłośniczka kryminałów i horrorów. Związana z Fundacją Sama Mama.

Inne publikacje

Udostępnij ten artykuł na swoich profilach

Warto zobaczyć:

Podobał Ci się tekst?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię zainteresować:

Średniowiecze

Symbolika i sztuka, czyli wilkołaki i demony w kościołach

Obraz miał pierwszeństwo przed słowem; tak było dawniej, ale także współcześnie jest ten trend zauważalny. W początkach naszej państwowości dzieła sztuki miały ogromną rolę przekazywania wiedzy, treści i znaczeń symbolicznych. O nich właśnie postaram się opowiedzieć w tym krótkim tekście.

Czytaj więcej »
Współczesność

Alcatraz – wyspa, więzienie i słynna ucieczka

Skalista wyspa u wybrzeży San Francisco. Słońce, morze i wszechobecna sól. Dzisiaj miejsce to jest chętnie odwiedzane przez turystów, którzy chcą zobaczyć na własne oczy słynne więzienie o zaostrzonym rygorze. Zapoznajmy się w takim razie z historią tego miejsca i opisem ucieczki więźniów – Franka Morrisa i braci Anglinów. Czy rzeczywiście się udała?

Czytaj więcej »
Nowożytność

Szubienica, pal, garota. Przegląd kar w dawnej Rzeczypospolitej

Popełnienie przestępstwa niosło za sobą nieuchronność postawienia przed sądem. Spisane prawo (ale także zwyczajowe) zawierało opisy popełnionych przestępstw oraz konsekwencji im odpowiadającym. Znajdziemy je m.in. w kodeksie cesarza Justyniana Wielkiego, statutach Kazimierza Wielkiego i Carolinie. Poniżej postaram się zwięźle przytoczyć kilka głównych punktów procesu i rodzajów kar w Rzeczypospolitej późnego średniowiecza oraz nowożytności.

Czytaj więcej »
Skip to content